Sława Przybylska jest nazywana “damą polskiej piosenki”, chociaż ona sama nie lubi, gdy się tak o niej mówi. Zrobiła wspaniałą karierę, ale życie od początku rzucało jej kłody pod nogi. Artystka skończyła 92 lat.
Sława Przybylska: młodość i początki kariery
Sława Przybylska urodziła się i wychowała w Międzyrzecu Podlaskim. Po II wojnie światowej trafiła do Domu Młodzieży w Krzeszowicach. Najpierw ukończyła Państwową Szkołę Plastyczną w Warszawie następnie studiowała handel zagraniczny w Szkole Głównej Służby Zagranicznej. Swoje życie postanowiła związać ze sceną.
Przygodę ze sceną zaczęła w klubie studenckim “Stodoła”. Początek jej kariery na szeroką skalę to rok 1957. Właśnie wtedy zdobyła pierwsze miejsce w ogólnopolskim Konkursie Polskiego Radia. Wszystko jednak zaczęło się rok później od piosenki “Pamiętasz była jesień”, która towarzyszy już kolejnym pokoleniom melomanów.
Wokalistka przez ponad sześć dekad kariery nagrała 15 płyt, a jej ostatni krążek zatytułowany “Mój Okudżawa” wydano w 2015 roku. Przez byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego została odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2011 roku otrzymała natomiast Złoty Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis.
Sława Przybylska o czasach wojny. Przeżyła traumę
Wokalistka przeżyła drugą wojnę światową, ale było to dla niej szczególnie trudne i traumatyczne doświadczenie. Długo nie mogła poradzić sobie z koszmarem tamtych lat. Na własne oczy widziała, jak mordowani są bliscy jej ludzie.
Przede wszystkim przeżyłam zagładę Żydów. Międzyrzec, z którego pochodzę, od wieków był żydowskim miasteczkiem. Żydzi stanowili 80% mieszkańców. I to oni ufundowali tam ochronki dla biednych, salę koncertową czy szpital. W 1942 roku, kiedy rozpoczęto generalną likwidację getta, mama wysłała mnie do sklepu, żebym kupiła chleb. Nagle wciągnięto mnie do jakiegoś budynku i przez szybę widziałam rynek pełny klęczących Żydów. Trzymano mnie tam przez kilka godzin, nie mogłam wyjść. Na własne oczy widziałam, jak Żydów prowadzono na dworzec i wywożono do Treblinki. Przy okazji, strzelano do nich, zabierano im dzieci, zabijano ich. A ja na to wszystko patrzyłam – wspominała niedawno w rozmowie z Plejadą.
Widmo tamtych chwil towarzyszyło jej przez kolejne dziesięciolecia. Dramatyczne chwile odcisnęły na niej ogromne piętno.
To był wstrząsający widok! Przez jakiś czas później nie spałam, a gdy udało mi się zasnąć, to budziłam się z krzykiem w środku nocy. Co chwilę przypominało mi się, jak na moich oczach zastrzelono naszych sąsiadów. To było straszne! – dodała w tym samym wywiadzie.
Sława Przybylska straciła ukochanego
Wokalistka pierwszego męża poznała jeszcze w studenckich czasach. Nie zwlekali ze ślubem i szybko doczekali się córki. Chociaż na świat przyszła Blanka, to związek nie przetrwał próby czasu. Gwiazda następnie wdała się w romans z żonatym mężczyzną. Andrzej Munk był jej wielką miłością. Ich pełną namiętności relację przerwał tragiczny wypadek. Mężczyzna zginął w wypadku samochodowym. Po tej tragedii Sława Przybylska rzuciła się w wir w pracy i zamknęła na kolejne związki.
Jej serce znowu zabiło mocniej dopiero po latach, gdy poznała Jana Krzyżanowskiego. Był aktorem i dyrektorem Stołecznej Estrady i Teatru na Targówku.
Kiedyś Jan powiedział mi, że gdy był studentem, to na sylwestrowej imprezie, na którą poszedł, puszczane były różne nagrania. Gdy usłyszał moje „Tango Notturno”, zachwycił się i powiedział, że dla takiej kobiety warto poświęcić życie. Po latach się sprawdziło, ale to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. To uczucie rodziło się powoli. Poznaliśmy się na jednym z moich koncertów. Jan był wtedy dyrektorem Estrady Stołecznej i przyjeżdżał na wszystkie moje występy w okolicach Warszawy. I tak to się wszystko zaczęło – wspominała w rozmowie z serwisem Plejada.
Byli razem przez niemal 60 lat, a ich wspólną drogę w 2022 roku przerwała śmierć Krzyżanowskiego.