Maryla Rodowicz dała koncert w Wadowicach, z którego nie wróciła do końca zadowolona. Za kulisami doszło do kradzieży.
Maryla Rodowicz na scenie obecna jest od dekad. Jej głos zna każdy Polak, a wszystko za sprawą długiej listy przebojów, na której są m.in. “Małgośka”, “Sing sing”, czy odświeżone niedawno “Damą być”. Nic dziwnego, że grafik koncertowy artystki pęka w szwach.
Maryla Rodowicz okradziona na koncercie
Piosenkarka idzie z duchem czasu i aktywnie prowadzi profile w mediach społecznościowych. Najczęściej na Instagramie dzieli się z fanami swoimi przemyśleniami dotyczącymi najbardziej codziennych zdarzeń. Tym razem napisała o koncercie w Wadowicach, który dała w sobotę.
Maryla nie ukrywa, że organizatorzy zmusili ją do ciągłej zmiany stroju, a to wszystko przez skrajnie zmieniającą się temperaturę. Raz wokalistce było zimno, a raz gorąco. Wszystko zależało do tego, czy ogrzewano scenę, która została zbudowana na świeżym powietrzu.
Poniższe cytaty zachowują oryginalną pisownię Maryli Rodowicz
Cieszylam sie na ten koncert, impreza odbywala sie na slynnym papieskim rynku. Niestety pokonala mnie akustyka, dzwiek sie odbijal od domow i nie mialam komfortu spiewania .do tego bylo zimno, plener wiadomo, mialam na sobie cienka gore , jak poszlo gorace powietrze z takich specjalnych rekawow, to upal, jak w Grecji w lipcu. No to przesunelam te nieszczesne rekawy do tylu. No, ale zmarzlam, to znowy sobie przesunelam dmuchawy na siebie i tak w kolko. Publicznosc byla bardzo cierpliwa, za co dziekuje – napisała Rodowicz.
To jednak nie wszystko. Maryla wyżaliła się, że została okradziona. Po zejściu ze sceny czekała na nią przykra niespodzianka:
Po koncercie, jak zwykle spotkalam sie z fanami. Gadu,gadu, zdjecia ,pakowanie…zaraz,zaraz,a gdzie moje kremowki..wadowickie kremowki.Ktos je zajumal, no ludzie lezaly na mojej osobistej torebce. Takie zycie, zycko.
Na koniec legendarna piosenkarka zaprosiła fanów na kolejne muzyczne spotkanie. Zanim jednak do niego dojdzie, gwiazda odpoczywa w domowym zaciszu, gotując przysmaki dla bliskich:
Za tydzien plener w Rawiczu, ostatni plener w tym roku. A teraz nie zgadniecie, co robie. Dusze gulasz wolowy z antrykotu i tak pyr,pyr ze 2 h . Jutro przychodza dzieci na obiad. Aa i jeszcze golabki.
Patrząc na umiejętności kulinarne Maryli, musiało być pysznie.