Przedwojenna gwiazda, którą kochali wszyscy, przeżyła Powstanie Warszawskie, obóz z Pruszkowie. Wróciła do zawodu, ale tylko do teatru.
Elżbieta Barszczewska urodziła się w Warszawie w 1913 roku i tutaj przeżyła większość swojego życia. W 1934 roku skończyła egzaminy końcowe i wystąpiła w Teatrze Polskim w Warszawie. Zadebiutowała w sztuce “Sen nocy letniej”.
Z Niną Andrycz grały siostry
W sztuce “Tessa”, do której nawiązywał Kołoniecki, wystawionej w marcu 1936 roku również w tym teatrze Elżbieta Barszczewska wystąpiła po raz pierwszy z Niną Andrycz, młodą aktorką. Razem uczyły się Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. To nie były ich debiuty teatralne, ale od tego zaczęły się ich kariery. W tytułowej roli wystąpiła Elżbieta Barszczewska, Nina Andrycz grała jej siostrę Tony. Po latach jedna z nich wspominała:
– Droga Elżbieto. Ja też często wspominam szkołę. Nikt nas tam nie gnębił i oceniał zawsze sprawiedliwie. Utracony raj – pisała Nina Andrycz.
Czy jestem fotogeniczna?
Elżbieta Barszczewska nie do końca była przekonana do filmu.
– Film pociąga mnie tak, ale nie wiem, czy jestem fotogeniczna? – wspominała w jednym z wywiadów.
Ostatecznie w 1936 roku doczekała się dwóch dużych ról: Stefci Rudecki w “Trędowatej” i Nety Twardowskiej w “Panie Twardowskim”. Jej krewną ze strony matki była Maria Dąbrowska która pisała o roli Stefci w 1936 roku.
– Jest zachwycająca, pełna prostoty, nic się nie mizdrzy, i gra, i uroda, wszystko w najlepszym stylu. Gdyby to była cudzoziemska aktorka, pialiby o niej hymny jako o rewelacji, ale że nasza, milczą albo chwalą półgębkiem.
Film za filmem
Rok później aktorka pojawiła się w drugiej części “Trędowatej” pt. “Ordynat Michorowski” jako duch Stefci, a także zagrała w trzech innych firmach: “Znachorze”, gdzie wcieliła się w podwójną rolę żony profosera Wilczura, Beaty i jej córki Marysi. W “Płomieniach serca” była Wandą Porębską, a w “Dziewczętach z Nowolipek” Bronką Mossakowską.
– Byłam młodą aktorką, bałwochwalczo zakochaną w teatrze, film dawał wiele emocji, sporo satysfakcji, poza tym zdobywało się popularność w całym kraju, ale ja zawsze na pierwszym miejscu stawiam teatr – mówiła w wywiadzie dla “Ekranu” w 1976 roku.
Do wybuchu wojny wystąpiła też w m.in. w “Trzech sercach, “Kłamstwach Krystyny”. “Nad Niemnem” premierę zaplanowano na 5 września i do niej nie doszło, a film zginął w czasie okupacji i do tej pory nie został odnaleziony.
Do wyboru miała dwóch żonatych
Elżbieta Barszczewska miała dwóch mężczyzn w swoim życiu, którzy byli w niej bardzo zakochani, a ona nie wiedziała którego kocha i kogo wybrać? Do tego każdy miał żonę. Byli to aktorzy: Marian Wyrzykowski i Jan Kreczmar. Nawet jeden z polskich książąt poprosił ją o rękę, ale zażądał, żeby porzuciła aktorską karierę i wiodła przy nim życie pani domu. Aktorka odmówiła. W końcu Marian Wyrzykowski dostał rozwód i wzięli ślub. Jego poprzednia żona rownież aktorka Czesława Joanna z Szurszewskich nie pogodziła się z tym rozstaniem. Nigdy nie związała się z innym partnerem i na końcu popełniła samobójstwo. Elżbieta Barszczewska obwiniała się za to do końca życia.
Uniknęła Auschwitz
W czasie okupacji pracowała w kawiarni “U aktorek” i angażowała się w działalność konspiracyjną. Złapana siedziała na Szucha i już miała wyjechać do Auschwitz. Uratowała ją polska kochanka jednego z gestapowców, która uwielbiała aktorkę. Po Powstaniu Warszawskim przebywała w obozie w Pruszkowie i udało jej się uciec z matką i chorą ciotką dzięki organizacji polskiej działającej na tym terenie.
Wróciła do teatru
W marcu 1945 wystąpiła w Teatrze Wojska Polskiego w Łodzi, ale już w listopadzie wróciła do Warszawy i zamieszkała na Wileńskiej 13 w domu przygotowany specjalnie dla aktorów. Zasiliła szeregi Teatru Polskiego, w którym występowała przed wojną.
– Na Pradze stosunkowo najmniej zniszczonej, czekam na nas dom urządzone jak hotel. Od razu rozpoczęły się próby w teatrze – sam Arnold Szyfman cieszył się ze nowej podłogi. Dbał o wszystkich. Jego życiem był teatr, nie miał innego wyjścia. Teraz nie ma takich dyrektorów – notowała artystka.
17 stycznia 1946 roku w pierwszą rocznicę wyzwolenia Warszawy zagrała tytułową rolę w sztuce “Lilla Weneda”.
– Jesteśmy szczęśliwi. Przetrwaliśmy, żyjemy.. – napisała w swoim pamiętniku.
Aktorka na scenie Teatru Polskiego z kilkuletnią przerwą w latach sześćdziesiątych była aż do 1981 roku. Występowała też w Teatrze Narodowym, Teatrze Polskim w Poznaniu, Teatrze Powszechnym w Łodzi i Teatrze Miejskim w Częstochowie. Jednak do filmu już nie wróciła i największe jej sukcesy przypadły na okres przedwojenny. Zmarła w 1987 roku w Warszawie. Męża Mariana Wyrzykowskiego pochowała 17 lat wcześniej. Mieli jednego syna Juliana.
Opracowano na podstawie książki Marka Telegi pt. “Amantki II Rzeczpospolitej”.
Jedna odpowiedź