Na rynku muzycznym Grażyna Łobaszewska śpiewa od 51 lat. Niedawno świętowała jubileusz. W tym roku może celebrować, że pół wieku temu wystąpiła po raz pierwszy na festiwalu w Opolu.
50 lat temu rozpoczął się 12 Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Dokładnie 26 czerwca odbył się pierwszy koncert i został opóźniony, bo nasi piłkarze rozgrywali mundialowy mecz ze Szwecją. Na szczęście wygrali, więc potem Polacy mogli w radosnych nastrojach zasiąść przez telewizorami i oglądając polskie gwiazdy muzyki na scenie.
Plejada gwiazd w Opolu
Ten festiwal był szczególny. Tam Nagrodę Publiczności za piosenkę “Tyle słońca w całym mieście” otrzymała Anna Jantar. Zapiewała też Danuta Rinn “Gdzie ci mężczyźni” i piosenkarka została Miss Obiektywu. Wystąpił w Opolu po raz pierwszy 16-letni Michał Bajor, a imprezę prowadził m.in. Łucjan Kydryński, który również z żoną, Haliną Kunicką zaśpiewali utwór pt. “Ballada o dobrej żonie”. Na scenie pojawiły się gwiazdy, które potem stały się legendami: Maryla Rodowicz, Krystyna Prońko, Irena Santor, Krzysztof Krawczyk, Wojciech Młynarski, Czesław Niemen czy Mieczysław Fogg. Wśród nich po raz pierwszy na scenie opolskiej wystąpiła również Grażyna Łobaszewska.
Jej przeboje przepadły
Wokalistka urodziła się w Gdańsku i już w przedszkolu wyznała, że będzie śpiewać. Jej marzenie się spełniło. Skończyła potrzebne szkoły i zaczęła swoją karierę. W 1974 roku zadebiutowała piosenką “A ja wejdę wysoko”, ale bez sukcesu. Potem występowała tam, co roku. Niestety nie dostawała nagród. Jedyną na festiwalu opolskim była za “Nocny spacer” od dziennikarzy. Przepadły jej największe przeboje: “Gdybyś”, “Czas nas uczy pogody”, “Brzydcy”.
– Nie wiem, po co jeździłam do tego Opola. Potem już sobie tłumaczyłam, że jadę tam po salami węgierskie, które kupowałam za każdym razem – śmieje się Grażyna Łobaszewska w rozmowie z Anną Jurksztowicz dla Złotej sceny.
Ogoliła głowę
Piosenkarka opowiedziała też tragikomiczną sytuację, która jej się wydarzyła podczas jednego z opolskich występów.
– To były lata siedemdziesiąte. Tak z nudów ogoliłam sobie głowę do połowy na łyso, a drugą zostawiłam. Zaśpiewałam piosenkę pt. “Nie mam nic do stracenia”. Po występie podchodzi do mnie facet i mówi: “Pani już straciła wszystko. Proszę wracać do domu”. Potem ogoliłam sobie drugą połowę i przynajmniej równo mi rosły włosy – zaśmiewała się Grażyna Łobaszewska dla Złotej sceny.
Cała rozmowa z Grażyną Łobaszewską poniżej:
Jedna odpowiedź