Ewa Bem, znana jako pierwsza dama polskiego jazzu, w ciągu swej ponad 50-letniej kariery muzycznej zasłynęła z takich hitów jak “Żyj kolorowo”, “Pomidory”” czy “Wyszłam za mąż, zaraz wracam”. Dziś kończy 73 lata.
-Naprawdę życie zaczyna się, jak się ma 17 lat. I wtedy jest najfajniejsze, nie ma żadnych przeszkód. Jako 17-latka zdawałam do szkoły aktorskiej. Zrezygnowałam w trakcie egzaminów – miałam taki zamęt w głowie, że koniec świata. Do dzisiaj mnie jeszcze trochę trzyma, to proszę sobie wyobrazić, co było wtedy. Może pokpiłam sprawę – byłam pulpetem, ale miałam sceniczny głos, byłam taka altowo schrypnięta. Ale na pewno to były fajne lata. Mimo smętnego scenariusza mojego dzieciństwa i młodości – wyznała w “Vivie!”.
Ma słabość do basistów
Ewa Bem zadebiutowała w 1969 roku w warszawskim klubie Stodoła z młodzieżowym zespołem bluesowym. Później była solistką w kwartecie Zbigniewa Seiferta, a także śpiewała w zespole “Bemibek”. Po rozwiązaniu grupy w 1977 roku, postanowiła kontynuować karierę solową, wydając takie albumy jak “Ewa Bem Loves The Beatles” czy “Be a Man (Polish Jazz)”. Często koncertowała z różnymi pianistami, ale gdy spotkała gitarzystę Marka Blizińskiego.
-Potem próbowałam jeszcze z innymi gitarami, ale to, co się wydarzyło z Markiem Blizińskim, na pewno jest w moim dorobku najistotniejsze – mówiła Ewa Bem. – Natomiast ja w ogóle zgłaszam skłonność do basistów, całe życie strasznie lubiłam basistów i teraz na koncercie w Bydgoszczy grał na basie Szczyciński, wspaniały muzyk, gratulowałam mu, dziękowałam i powiedziałam: “Słuchaj, ja mam taką skłonność do basistów…” – opowiadała w Radiu “Dwójka”.
Na swoim koncie ma 7 płyt studyjnych oraz liczne gościnne występy na albumach wybitnych artystów jazzu i bluesa, takich jak Andrzej Jagodziński czy Henryk Miśkiewicz. Ewa Bem zasiadała także w jury programu muzycznego “Droga do gwiazd” w latach 2001-2003. Za swój wkład w kulturę polską, otrzymała Srebrny Krzyż Zasługi.
Wieczny adorator
Artystka wyszła za mąż po raz pierwszy za basistę Tadeusza Gogosza, z którym miała córkę Pamelę. Rozwiedli się jednak w 1978 roku. Szesnaście lat później stanęła na ślubnym kobiercu z ekonomistą Ryszardem Sibilskim i urodziła córkę Gabrielę.
-Jest moim wiecznym adoratorem, niezależnie od rozmiaru, jaki reprezentuję w danym momencie. Zresztą nigdy nie było na ten temat jakichś obcesowych, nieprzyjemnych rozmów. Że życzyłby sobie, że mądrzej czy zdrowiej by było, gdybym nie była taka… puszysta. A że takie rozmowy nie są rzadkością, to wiem, bo czytam czasami zwierzenia żon, które nie dość że mają nadwagę i są tym skatowane psychicznie, to jeszcze pędzą smętny żywot z jakimś chamem – mówiła o swoim mężu w “Vivie!”.
Ewa Bem w jednym z wywiadów powiedziała jak poznała swojego drugiego męża:
Wpadliśmy na siebie w Sali Kongresowej. I wtedy właśnie nastąpiło nasze wielkie miłosne bum! Musiała zadrżeć ziemia, bo jemu wszystko wypadło z rąk: upuścił teczki, papiery i dokumenty, które niósł, a ja stałam, jakby mnie ktoś wbił w ziemię. I tak patrzyliśmy na siebie, oszołomieni, nie mogąc wydobyć słowa.
Relikwia po córce
W 2017 roku w życiu Ewy Bem wydarzyła się tragedia. Pamela zmarła z powodu nowotworu mózgu. To wydarzenie skłoniło Ewę Bem do zakończenia kariery muzycznej w 2018 roku. Powróciła jednak na scenę trzy lata później.
Bem w “Twoim Stylu” wyznała, że wciąż trzyma pamiątkę po Pameli – mydło, z którego korzystała przed śmiercią:
-Szukałam w szafach jej zapachu, do dziś mam schowane jej mydełko… jest jak relikwia. Pamiętam, jak pachniały jej piękne, czarne, lśniące włosy – zdradziła.
Rany artystki wciąż nie są zagojone. Jak sama przyznała, udało się je jedynie “zasklepić”:
-Gdy spodziewam się wnuków, staję przed pięknym portretem córki i mówię: „Pamelko, dzieciaki dzisiaj przyjadą”. A zaraz potem myślę: „Jezu, wszystko bym dała, żeby dzieci mogły się do niej przytulić! Tylko przytulić…”. Ale ten obraz nie napełnia mnie już rozpaczą, jak dawniej. Pojawia się, jest, znika. Czasem przyglądam się wnukom i widzę w nich córkę – skwitowała Bem.
Wygrała fryderyka
Rok temu Ewa Bem została uchonorowana Złotym Fryderykiem za całokształt twórczości. Wystąpiła gościnnie na albumie Vito Bambino “Pracownia”, który jest nominowany do albumu roku indie pop na tegorocznej, jubileuszowej gali rozdania Fryderyków.
-Tutaj wprowadził mnie na scenę Mateusz “Vito Bambino” i bardzo mu za to dziękuję. Zrobił to wspaniale. Zaprosił mnie do udziału w jego ostatniej płycie i… jestem tam. Także moi mili dziękuję za całokształt, ja jeszcze będę nad tym całokształtem pracowała kiedyś. Ale dedykuje swojego Złotego Fryderyka Dindiemu, Pameli i Gabryśce. Dziękuję – powiedziała wtedy artystka.
W 2024 roku usłyszymy artystkę podczas wyjątkowych koncertów z okazji 50-lecia działalności, które trwają już od poprzedniego roku. Na scenie towarzyszy Ewie Bem kwartet wybitnego muzyka Andrzeja Jagodzińskiego.