Hanna Lis została okradziona we własnym domu przez osobę, której bardzo ufała. Gwiazda podzieliła się przykrą historią, by ostrzec innych.
Hanna Lis jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarek w Polsce. 52-latka jest mocno zaangażowana w sprawy kobiet. Jakiś czas temu publicznie wyznała, że zmaga się z endometriozą, by pomóc nagłośnić problem związany z diagnozowaniem i leczeniem tej choroby. Prywatnie jest mamą Julii i Anny.
Lis dziennikarstwo ma we krwi. Jej rodzice byli korespondentami. Oboje już nie żyją. Ojciec zmarł 12 lat temu, a mama 9. Gwiazda zostawiła sobie kilka szczególnie ważnych pamiątek po nich. Dziś przekazała, że zostały skradzione. I to przez bliską osobę.
Kto okradł Hannę Lis?
Hanna zwierzyła się, że od dawna korzysta z pomocy domowej. Ostatnio zauważyła, że sprzątaczka ją okradła:
Kochane/kochani. Zostałam okradziona przez osobę, której zaufałam. Pani sprzątająca ograbiła mnie z moich pamiątek rodzinnych. Ostatnich, jedynych, jakie miałam po mojej zmarłej mamie, babci, pra i pra-prababci.
Prezenterka zdradziła, że sprzątaczka „ukradła i sprzedała rodzinną biżuterię do lombardu”. Chociaż poprosiła o zwrot pamiątek, nic z tego nie wyszło:
Właściciel lombardu, twierdzi, że nie pamięta mojej biżuterii, nie poczuwa się do winy, twierdzi, że moje pamiątki rodzinne na pewno przetopił. Uważam, że mija się z prawdą, sam poniekąd to potwierdził, ale o tym więcej jutro – kontynuowała.
Cała sytuacja wymagała wielogodzinnej wizyty na policji, co kosztowało Hannę wiele stresu i nerwów. Teraz ostrzega innych przed podobnymi sytuacjami:
Zmęczona jestem okropnie i serce mi pęka, bo nie chodzi mi o wartość materialną tych rzeczy, a o ich emocjonalny ładunek – tłumaczyła Lis.
Hanna Lis kontra lombardy
Lis uważa, że lombardy powinny zniknąć z Polski, bowiem odzyskanie skradzionej rzeczy, jest jak walka z wiatrakami:
Jakim cudem wciąż w świetle prawa działają w Polsce lombardy? Czyli miejsca, które (…) odsprzedają ukradzione nam rzeczy? Żerują na ludzkich dramatach (niewielka część rzeczy, które skupują pochodzi od ludzi postawionych przez życie pod ścianą) i karmią się przestępczymi procederami, bo sama policja potwierdza, że gros rzeczy w lombardach pochodzi z przestępstw. Jednak (…) prawo pozwala lombardom działać praktycznie bezkarnie – oznajmiła.
Od pracownika lombardu Hanna dostała przykrą odpowiedź, gdy poprosiła o zwrot rzeczy:
Mnie pan z lombardu powiedział dziś: „przetopiłem”. I w domyśle: „co mi pani zrobi?”. (…). Żeby nikomu już serce nie pękało tak jak mi, odpowiadam: Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby położyć kres tego typu praktykom. Piszcie proszę do mnie proszę, jeśli i Was coś takiego spotkało – zaapelowała na koniec.
To cenna informacja dla innych osób, które korzystają z pomocy domowej.