Swoją karierę rozpoczęła od wcielenia się w rolę zakonnicy. To było dla niej wielkie zaskoczenie, bo wtedy czuła się bardzo sexy. Podobnie, jak na premierze filmu „Lęk”.
26 października odbyła się premiera filmu pt „Lęk”, w którym wystąpiła genialna aktorka, Magdalena Cielecka. Jej siostrę zagrała Marta Nieradkiewicz.
O czym jest film „Lęk”?
Małgorzata kontroluje każdy aspekt swojego życia. Mocno stąpa po ziemi, jest zdecydowana i świetnie zorganizowana. Wszystko poświęciła karierze. Młodsza siostra Łucja jest jej przeciwieństwem – spontaniczna, wiecznie poszukująca, czasem zagubiona. Spełnia się jako matka. Choć ich życiowe drogi często biegły w odmiennych kierunkach, dziś splatają się podczas najważniejszej podróży. Małgorzata jest nieuleczalnie chora, a Łucja ma ją zawieźć do renomowanej kliniki w Szwajcarii. Każda z nich inaczej widzi cel tej podróży.
Pierwszy film: „Pokuszenie”
Była studentką IV roku PWST w Krakowie, gdy Barbara Sas szukała odtwórczyni głównej roli w swoim nowym filmie „Pokuszenie”. Magdalenę Cielecką zobaczyła na przedstawieniu dyplomowym pt. „Klątwa” w reżyserii Anny Polony.
– Przez tydzień czekałam na odpowiedź. Reżyserka zadzwoniła, gdy zapomniałam o całej sprawie – wspominała aktorka.
Magda była zaskoczona, że ma zagrać zakonnicę, ale założyła habit, który jej „pomógł wejść w postać”. Tę rolę zagrała tak przekonywująco, że na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni dostała nagrodę za pierwszoplanową rolę kobiecą. Potem doceniono ją również na podobnej imprezie w Genewie, gdzie jurorzy przyznali jej główne wyróżnienie dla aktorki młodego pokolenia.
Przyznała, że aktorstwo jest jej sposobem na życie. Występowała w przedstawieniach w przedszkolu i lubiła stawiać siebie w centrum zainteresowania. Decyzja o aktorstwie pojawiła się dopiero w klasie maturalnej
– Poznałam osoby związane z teatrem. One mnie zafascynowały. Dokumenty złożyłam równocześnie na polonistykę i do PWST. Trafiłam na najlepszych pedagogów. Przeszłam twardą szkołę. Ale nawet w dramatycznych momentach nigdy nie żałowałam swojej decyzji.
Magdalena opowiadała, że była osobą chimeryczną. Łatwo ulegała nastrojom: od euforii do depresji. Jako młoda aktorka notorycznie wydawała pieniądze. Uwielbiała ładne bibeloty. Na szczęście raz w roku robiła generalny porządek. Wyrzucała wiele rzeczy, a potem żałowała, że już ich nie ma w jej mieszkaniu.
Chodziła po drzewach
Kiedy była dzieckiem nosiła się jak chłopiec: krótko ostrzyżone włosy, spodnie i potłuczone kolana, bo uwielbiała chodzić po drzewach.
– Nieraz w sklepie pytano mnie „czego chcesz chłopczyku”? Zresztą wcale mi to nie przeszkadzało. W pobliżu sąsiedzi mieli synów, nie miałam koleżanek. Chciałam się bawić z moim bratem i jego kolegami – wspominała Cielecka.
Kobiecość przyszła, kiedy była w liceum w Częstochowie. Dzięki pierwszej miłości wymieniła garderobę. Lubiła rzeczy blisko ciała. Nie miała ulubionego koloru, ale nie tolerowała w swoich kreacjach koloru pomarańczowego.
Opracowano na podstawie Tygodnika Poznaniak