Ulubiona aktorka Krzysztofa Zanussiego, która za role w jego filmach dostawała wiele nagród w Polsce i za granicą. W planach miała studiować medycynę albo psychologię.

Dom rodzinny Mai Komorowskiej

W 1937 roku Irenie z domu Leitgeber, rodu od setek lat osiadłego w Wielkopolsce i Leonowi Komorowskiemu z Litwy Kowieńskiej urodziły się bliźniaki, Maja i Piotr. Pan Leon absolwent Akademii Handlowej, którą skończył w Belgii, był wówczas dyrektorem handlowym warszawskiego Hotelu Bristol.


-Tata szalał z radości. Podwójny wózek wjechał do apartamentu na pierwszym piętrze. Dwa lata później tatuś gasił bomby zapalające na dachu hotelu, a mama siedziała z nami w piwnicy – wspominała Maja Komorowska.

Maja Komorowska/kadr z filmu

Koszmary wojenne


Na początku wojny rodzina wyjechała na Litwę. Wkrótce wróciła jednak do Warszawy. Mieszkanie przy ulicy Złotej spłonęło. Osiedlili się w Komorowie i nie był to ich majątek rodzinny wynikający z nazwy miejscowości. Tam Maja spędziła dzieciństwo i wczesną młodość. Dziewczynka uwielbiała chodzić po górach, drzewach, a potem jej pasją stała się jazda konna. Tę umiejętność wiele razy wykorzystała w swojej pracy aktorskiej. W 1943 roku na świat przyszła jej młodsza siostra Magda, a mama nabawiła się gruźlicy, ale na szczęście udało się ją wyleczyć. Po wojnie ojciec miał problemy ze znalezieniem pracy i chorobą żony. Ciepła atmosfera w komorowskim domu pozwoliła Mai przechowywać w pamięci dobre wspomnienia. Do szkoły podstawowej i liceum chodziła w Pruszkowie. Przyznała, że nie była orłem. Myślała jednak o studiach. W grę wchodziła medycyna lub psychologia. Jednak jej pasją były lalki pacynki z amatorskiego teatru lalek.

Wydział lalkarski w szkole teatralnej

– Trudno człowiekowi po maturze od razu trafić na właściwy ślad – opowiadała Maja Komorowska. – Dlatego zrobiłam sobie rok przerwy i pracowałam w szpitalu na oddziale chirurgii dziecięcej przy Litewskiej w Warszawie. Opiekowałam się chorymi. Myłam dzieci, przebierałam, przynosiłam im do szpitala moje lalki. Myślałam, że to właśnie moje powołanie i w Krakowie rozpoczęłam studia na wydziale lalkarskim w szkole teatralnej.

Maja Komorowska w filmie “Za ścianą”/kadr z filmu

Do teatru wyłowił dziewczynę znany reżyser Jerzy Grotowski. W swoim Teatrze Laboratorium we Wrocławiu skupiał ludzi niebojących się ciężkiej często całodobowej pracy nad doskonaleniem form przekazu. To była dla niej wspaniała lekcja aktorstwa. W latach 50-tych poznała swojego przyszłego męża Jerzego Huberta Tyszkiewicza herbu Leliwa – kuzyna Beaty Tyszkiewicz. Wzięli ślub w 1959 roku, a cztery lata później na świat przyszedł ich syn Paweł.

Pracowała z najlepszymi reżyserami

 – Miałam szczęście i łaskę pracowania z wielkimi reżyserami. Jerzy Jarocki był reżyserem, przy którym umiałam szukać i pokonać próg zażenowania. Zupełnie inaczej pracowało się z Krzysztofem Zanussim. Zawsze się spieraliśmy. Dzięki niemu musiałam nauczyć się śpiewać, robić salta czy jeździć samochodem. On pozwolił mi pokonywać moją niewiarę w siebie. Coraz wyżej stawiałam sobie kolejne poprzeczki. Krzysztof Kieślowski zachwycił mnie jako człowiek. Pracowałam z nim bardzo mało. Grałam w filmach: „Dwoje na huśtawce”, a potem w „Dekalogu – Pierwsze przykazanie”. Z Andrzejem Wajdą po raz pierwszy spotkaliśmy się przy „Weselu”, a potem przy „Pannach z Wilka”.

Maja Komorowska na okładce „Filmu”

W 1995 roku otrzymała za rolę Idalii w filmie „Cwał” Złotą Kaczkę, nagrodę czytelników magazynu Film, ogłoszono ją najlepszą aktorką na festiwalu filmowym w Gdyni i na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto. Potem można było oglądać aktorkę w „Katyniu”, „Wyroku na Franciszka Kłosa” czy w filmie o Św. Jerzym Popiełuszko.

Maja Komorowska w filmie “Wyrok na Franciszka Kłosa”/kadr z filmu

Hospicjum onkologiczne i jej zaangażowanie

Już w latach 90-tych pracowała na rzecz zdobycia funduszy na pierwsze w Warszawie stacjonarne hospicjum onkologiczne. Dopięła swojego celu.

– Nie mogłam odmówić, kiedy poproszono mnie o członkostwo w radzie Fundacji Hospicjum Onkologicznego św. Krzysztofa. Kiedyś, razem z innymi ludźmi, zbierałam pieniądze, by mogło ono powstać. Potrzeb jest wiele, ale też rozmaite drogi, by pomagać – powiedziała Maja Komorowska.

Pani prof. Maja Komorowska jest ambasadorką VIII edycji kampanii „Hospicjum to też Życie”, przeprowadzanej pod hasłem „Podaruj swój czas”. Od wielu lat pracuje jako wolontariusz hospicyjny. Od 2014 roku jest wdową i radość daje jej syn i czwórka wnuków, z którymi ma doskonały kontakt.

Maja Komorowska/Kapif
Maja Komorowska/Kapif
Maja Komorowska/Kapif

Opracowano na podstawie tygodnika “Poznaniak”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *