Przez dwa lata widzowie Telewizji Polskiej śledzili losy rodziny Karwowskich. Wpisywali się oni w model gierkowski: dwa plus dwa.
Serial „Czterdziestolatek” kręcili od 1974 do 1977 roku. Premiera miała miejsce w maju 1975. Reżyser Jerzy Gruza napisał scenariusz razem z Krzysztofem Teodorem Toeplitzem, który był wtedy znanym felietonistą i autorem książki o telewizji i kulturze popularnej.
– Krzysztof siedział przy maszynie, ja leżałem na tapczanie i wymyślałem jakieś pointy, sytuacje, ale główną robotę, czyli zamianę naszych pomysłów na litery, słowa wykonywał Toeplitz – opowiadał Jerzy Gruza
Kulisy powstania „Czterdziestolatka”
System obu panów został sprawdzony przy wspólnej pracy nad scenariuszem filmu fabularnego „Dzięcioł” w 1970 roku. Na festiwalu w Łagowie Lubuskim, kiedyś najważniejszej imprezie firmowej w kraju, uznany został za najgorszy film dwudziestolecia PRL-u. Może była to ocena krzywdząca spoglądając na to z perspektywy czasu.
– Muszę przyznać, że wylansowaliśmy z Toeplitzem męską menopauzę. Zaczęło się od kabaretu. Chcieliśmy, żeby prowadziła go Irena Dziedzic. Ale po pierwszym odcinku postanowiliśmy pisać serial. Powstał, jednak towarzysze decydenci nie chcieli go wpuścić na mały ekran. Na szczęście znalazł się jeden nam życzliwy, który wrzucił gotowe odcinki prezesowi telewizji Szczepańskiemu do bagażnika, jak jechał na weekend. On obejrzał i powiedział, że bardzo śmieszne. Poszło – wspominał reżyser.
Maciej Szczepański był prezesem Telewizji Polskiej zwany też „krwawym Maćkiem”. Wiele mu zarzucano, ale stworzył nowoczesną stację telewizyjną, która służyła nie tylko propagandzie, ale i rozrywce na dobrym poziomie.
-Gdy trafiłem do TVP, najpierw w Krakowie, a potem w Warszawie, zrozumiałem, że rozwija się ona jako telewizja artystyczna dzięki żonom sekretarzy z Komitetu Centralnego PZPR. Gomułka nie znosił telewizji i jej nie oglądał, lekceważył. Uważał, że to coś takiego jak fotoplastikon. Sekretarze podzielili jego opinie. Jednak im wszystkim sprowadzono radzieckie telewizory, które oglądały ich żony. One nie chciały programów politycznych i publicystycznych. Pragnęły rozrywki, muzyki, teatru, a za brak ich w telewizji robiły awantury mężom. Ci dzwonili do prezesa telewizji – komentował reżyser Stefan Szlachtycz.
Szczepański chcąc się wkupić w łaski rządzących zaopatrzył rodziny ministrów i szefów komitetów wojewódzkich w magnetowidy. Kupowano je za jako sprzęt telewizyjny za dolary i rozdawano w leasing. Było tego kilkaset egzemplarzy. Najpierw korzystali z magnetowidów VCR, a potem przeszli na VHS. Przepisywaniem filmów z VRC na VHS zajmowała się cała produkcja telewizyjna. Na kasetach dla sekretarzy były wszystkie nowości filmowe ze świata. Telewizja ściągała je na tydzień, żeby decydować o ewentualnym zakupie. Wtedy były nielegalnie kopiowane. Powstała nawet specjalna komórka robiąca polskie wersje tych filmów. Żony sekretarzy domagały się, żeby lektorem był w nich wyłącznie Janek Suzin. Robiono pakiety dla sekretarzy i rozważono samochodami raz na tydzień. Znajdował się w nich jeden film zakazany przez cenzurę, nowość amerykańska za droga by ją kupić legalnie. Potem film romantyczny dla pani domu, a dla gospodarza porno. Dzieci dostawały bajki. Istniało duże prawdopodobieństwo, że „Czterdziestolatek” pojawił się na ekranach telewizorów dzięki jednej z żon partyjniaka.
Jak wygladała rodzina Karwowskich?
Karwowscy byli modelową rodziną epoki gierkowskiej – pracujące małżeństwo z dwójką dzieci tzw. dwa plus dwa, które osiągnęły już pewien standard życia. W pakiecie znajdowało się mieszkanie w wieżowcu oraz Fiat 126 P.
W każdym odcinku akcja rozgrywała się wokół jednego problemu, zagadnienia: walki z nałogiem palenia, kupna działki, sposobu spędzania wolnego czasu. Temat przechodził przez kolejne „szczeble” i omawiany był w domu Karwowskich, na budowie, w miejscu pracy Magdy i wreszcie “podsumowywany” był przez Kobietę Pracującą.
Nikt nie rozmawiał na dany temat zwyczajnie, jak mówią ludzie miedzy sobą. To były teksty mówione jakimś gazetowym językiem.
Leonard Pietraszak w jednym z wywiadów powiedział:
– Gdy przeczytałem scenopis pierwszego odcinka byłem zachwycony. Jedzie lekarz pogotowia, podjeżdża pod delikatesy, przeprasza stojących, bo w końcu spieszy się do ratowania czyjegoś życia, i poza kolejką kupuje koniak. Pięknie. Po emisji serialu rozmaici lekarze mieli straszne pretensje do reżysera za to. Potem dostałem kolejne teksty i włosy stawały dęba. Tak nie mówi żywy człowiek, to były felietony autora scenariusza Krzysztofa Teodora Toeplitza.(…). Nijak nie nie chciały mi wleźć do głowy. Rozkładałem sobie kartki z tekstami spisanymi dużymi literami. Nie pamiętam żebym z inną rolą miał takie problemy.
Dziś język „Czterdziestolatka” jest jedną z jego wartości. Słowa i zdania nie mają tu znaczenia, są obowiązkowymi kalkami, nieudolnym naśladownictwem wyszukanego stylu.
Po serialu stworzono film kinowy pt. „Motylem jestem czyli romans czterdziestolatka” w 1976 roku, w którym wystąpiła Irena Jarocka. Cieszył się dużą popularnością. Może dlatego 17 lat później Jerzy Gruza wrócił do swojego hitu lat 70-tych. Telewizja Polska wyemitowała 15 odcinków serialu pt. „Czterdziestolatek 20 lat później”. Nowa seria wzbudziła zainteresowanie ale nie w takim stopniu jak pierwsza. To były złe czasy dla polskich produkcji telewizyjnych. Ludzie chcieli oglądać amerykańskie seriale i opery mydlane. Pozostał sentyment i chęć wracania do starych odcinków tego kultowego obrazu PRL-u.
Okazuje się, że nadal „Czterdziestolatek” może być inspiracją do innych projektów. 15 września odbyła się premiera musicalu w Teatrze Rampa w Warszawie pod takim samym tytułem. W rolę inżyniera Karwowskiego wcielili się Modest Ruciński i Marcin Januszkiewicz.
Opracowano na podstawie książki Piotra K.Piotrowskiego pt. Kultowe seriale”
2 Responses